Według badań przeprowadzonych przez Międzynarodową Organizację pracy ojcowie, którzy korzystają z urlopu rodzicielskiego, w szczególności z dwóch lub więcej tygodni niezwłocznie po narodzinach dziecka zdecydowanie częściej będą w przyszłości aktywnie zaangażowani w wychowanie dzieci, co może mieć pozytywny wpływ, tak na równouprawnienie w domu i pracy, jak i prowadzić do zmian wewnątrz związku, postrzeganie ról rodzicielski i zapobieganie stereotypom.

Spróbujcie jednak wpisać „tacierzyński” w Word’a lub inny edytor tekstu – mój automatycznie zmienił „t” na „m” i stąd pomysł na serię artykułów o sytuacji ojca na rynku pracy. Faktem jest, że gdy mowa o zbliżających się narodzinach wciąż to głównie sytuacja matek jest poruszana w mediach i przy rodzinnych obiadach. „Stay at home dad” pozostaje tworem równie abstrakcyjnym jak zaludnienie Marsa – niby możliwe, ale kto by to robił. A jednak polskie przepisy umożliwiają ojcom korzystanie z urlopu tacierzyńskiego (choć formalnie taki urlop nie istnieje, o czym piszę poniżej), a także z urlopu ojcowskiego. Występują między nimi zasadnicze różnice, którym warto się przyjrzeć. Od 17 czerwca 2013 r. na urlop przysługujący rodzicom składa się: 20 tygodni macierzyńskiego, 6 tygodni dodatkowego macierzyńskiego oraz 26 rodzicielskiego. Cały okres tego ostatniego można podzielić na trzy części, z których na przemian może skorzystać zarówno tata, jak i mama dziecka.

Urlop tacierzyński jako taki nie występuje w polskim Kodeksie Pracy. Nazywamy jednak w ten sposób część urlopu macierzyńskiego z której rezygnuje matka, a którą to część przejmuje ojciec. Zgodnie z obowiązującymi przepisami pracownica po wykorzystaniu po porodzie co najmniej 14 tygodni urlopu macierzyńskiego, ma prawo zrezygnować z pozostałej części tego urlopu. W takim przypadku z niewykorzystanej części urlopu macierzyńskiego skorzystać może pracownik-ojciec wychowujący dziecko, na swój pisemny wniosek. Oznacza to w praktyce tyle, że ojciec może wykorzystać 6 z 20 tygodni urlopu macierzyńskiego, jeżeli oczywiście wyrazi taką chęć. A czy wyraża? Niestety, niespecjalnie. Trudno doszukać się szczegółowych danych, jednak wygląda na to, że jest to ułamek rodziców. Najczęściej tłumaczymy się względami ekonomicznymi, a także wciąż pokutującymi stereotypami – to kobieta zostaje z dzieckiem w domu po porodzie, nie ojciec.

Przyjrzyjmy się jeszcze urlopowi ojcowskiemu.

Z urlopu ojcowskiego mogą skorzystać zarówno ojcowie biologiczni, jak i adopcyjni. Prawo do urlopu ojcowskiego przysługuje w wymiarze 2 tygodni, nie dłużej jednak niż – do ukończenia przez dziecko 12 miesiąca życia (i podobnie w przypadku ojców adopcyjnych – do upływu 12 miesięcy od dnia uprawomocnienia się postanowienia orzekającego przysposobienie). Skoro więc wiemy, że na tacierzyński póki co nie wybierze się zbyt wielu ojców, warto chociaż zachęcać ich do wykorzystania urlopu ojcowskiego – te dwa tygodnie z partnerką i nowonarodzonym członkiem rodziny to niezastąpiony czas, idealny by umocnić relacje i zacząć rozbudowywać rodzinę. Statystyki są obiecujące – w 2014 roku co trzeci tata skorzystał z przysługujących mu dwóch tygodni urlopu ojcowskiego – wzięło go aż 129,4 tys. mężczyzn, to znaczny wzrost w stosunku do lat ubiegłych.

A nieprzekonanych zachęcam do obejrzenia fragmentu programu zrealizowanego przez amerykańską telewizję ABC na temat Szwedów na… tacierzyńskim :).

Zobacz film >>>  TATUSIOWIE NA TACIERZYŃSKIM

Co więcej, MPiPS przygotowało stronę internetową poświęconą urlopom rodzicielskim, ze specjalną częścią poświęconą wyłącznie ojcom, gdzie wyjaśnione zostały różne, potencjalnie nurtujące tatusiów myślących o urlopie tacierzyńskim, kwestie.

Zobacz film >>> JAK TO UGRYŹĆ?